środa, 25 września 2024

                                       Opactwo Świętej Marii w Marienthal to urokliwe miejsce znajdujące się          w niewielkiej miejscowości  Ostritz w dolinie rzeki Nysy. To ciche sanktuarium jest jednym z najstarszych zachowanych klasztorów Cystersów w Europie, który istnieje nieprzerwanie od momentu jego powstania. Został ufundowany 14 października 1234 r. przez królową czeską Kunegundę, córkę rzymsko-niemieckiego króla Filipa Szwabskiego , która została zaręczona przez ojca z hrabią palatynem Ottonem von Wittelsbachem, w nagrodę i podziękowanie za wiele ważnych przysług, które ten ostatni mu wyświadczył. Jednak kiedy król Filip dostrzegł korzystniejszy związek, złamał dane słowo i w 1206 roku wydał swoją córkę za mąż za księcia czeskiego Wacława, syna króla Przemysława Ottokara. Odtrącony hrabia palatyn zemścił się na królu. Dwa lata później zamordował go w Bambergu, a jego córka Kunegunda zobowiązała się zgodnie z ówczesnym zwyczajem, do złożenia ofiary przebłagalnej za ten krwawy czyn. Odpowiedni dokument dowodzi jednak jedynie darowizny wsi Seifersdorf przez Kunegundę na rzecz istniejącego już klasztoru. 
 Mury klasztoru były świadkami zarówno okresów rozkwitu, jak i trudnych czasów, w tym wojen i reformacji. Opactwo też kilkukrotnie było najeżdżane m.in. w XVI wieku przez Husytów, którzy niszczą zabudowania klasztorne. Zakonnice przez prawie 30 lat przebywają w  Görlitz. Podczas Reformacji siostry nie dopuszczają do przekształcenia klasztoru w świecki klasztor żeński, trzymają się wiary katolickiej i życia religijnego, mimo że region przechodzi na wiarę protestancką.  W 1683 roku wielki pożar doszczętnie niszczy klasztor. Odbudowa barokowego już kompleksu trwała do 1744 roku. Podczas sekularyzacji majątków kościelnych dzięki ochronie saksońskiej rodziny królewskiej klasztor jest chroniony przed dekretem państwowym. Wielka powódź w 1897 roku niszczy całe barokowe wnętrze kościoła klasztornego. W okresie drugiej wojny  światowej SS zaanektowało dużą część klasztoru i urządziło w pokojach obóz do deportacji dzieci na wieś. W latach 1942-1945 klasztor pełnił również funkcję szpitala wojskowego, w którym siostry opiekowały się około 400 rannymi żołnierzami.
W 1945 r. wycofujące się wojska niemieckie chciały wysadzić opactwo w powietrze, aby utrudnić natarcie Rosjan, ale zakonnice odmówiły opuszczenia ośrodka i budynki zostały oszczędzone. Rosjanie nie zniszczyli klasztoru, nie wiem czy dobrze zrozumiałam- podobno matka przełożona dogadała się z dowódcą zwycięskiej armii. Opactwo przetrwało reżim komunistyczny w Niemczech Wschodnich i po 1989 roku wydało duże sumy na renowację i rozwój obiektów. Jednak w sierpniu 2010 r. kolejna powódź Nysy Łużyckiej spowodowała katastrofalne zniszczenia. Woda sięgała 210 cm, ławki w kościele pływały na wysokości empory z organami. Szkody wyniosły ponad dwadzieścia milionów euro i gdy dopiero co zostały naprawione, pandemia koronawirusa wstrzymuje działalność klasztoru, co doprowadza do utraty dochodów. Chociaż Saksonia wielokrotnie wspierała klasztor finansowo, opactwu, brakuje środków finansowych w stopniu, który zagraża jego istnieniu. Rezerwy emerytalne ośmiu sióstr zostały już wyczerpane na pokrycie kosztów i spłatę kredytów. Klasztor został więc zmuszony do rozpoczęcia sprzedaży cennych historycznych rękopisów i książek, w tym bogato ilustrowanego Psałterza Marienthalskiego z początku XIII wieku. Diecezja drezdeńsko-miśnieńska  nie czuje się zobowiązana z powodu niezależności klasztoru i nie chce udzielić dalszej pomocy finansowej. Historycy i saksońskie Ministerstwo Kultury protestowali przeciwko sprzedaży zwłaszcza Psałterza, dzieła o europejskiej renomie. 
 Nie udało mi się znaleźć informacji czy doszło do tej sprzedaży. Opactwo  Marienthal jest nie tylko miejscem modlitwy, ale także ośrodkiem kultury i edukacji. Organizowane są tutaj liczne warsztaty, koncerty i wystawy, które przyciągają zarówno pielgrzymów, jak i turystów zainteresowanych historią i sztuką sakralną.  














   
   Z klasztorem związana jest historia słynnej niemieckiej sopranistki  Henriette  Rossi, z domu Sontag, zmarłej w Meksyku 17 czerwca 1854 roku. 
  Hrabina chciała być pochowana w klasztorze Marienthal, gdzie jej jedyna siostra mieszkała jako zakonnica. Bardzo trudno było spełnić życzenie hrabiego Rossiego, by doczesne szczątki jego zmarłej na cholerę żony zostały pochowane w ziemi niemieckiej, co można łatwo zrozumieć, gdy weźmie się pod uwagę, jak przesądni są  marynarze, którzy nie lubią, gdy na pokładzie znajdują się zwłoki mogące sprowadzić na nich zgubę. A teraz zwłoki kobiety, która zmarła na cholerę, przed którą to chorobą odczuwa się jeszcze większy strach za morzem niż w Europie! Trudności zostały w końcu pokonane.  W cichym klasztorze Henriette Sontag znalazła swoje ostatnie miejsce spoczynku, a w obecności najdroższych osób na ziemi trumna, w której skrywano jej doczesne szczątki, zniknęła w ciemnościach krypty rokokowej kaplicy św. Krzyża.  Kaplica jest mała i niepozorna. Wewnątrz po prawej stronie znajduje się ołtarz. Nad nim wznosi się potężny krzyż otoczony wielkim złotym słońcem. Po obu stronach głębokie nisze z posągami naturalnej wielkości. Jedna, ubrana w zakonny habit, spogląda w niebo z błogo przemienioną twarzą, druga, ubrana w świecki strój, załamuje ręce w gestach smutku i rozpaczy. Oba posągi dają doskonałą wskazówkę co do ich wewnętrznego stanu umysłu i wydaje się, jakby opowiadały widzowi o swoich spokojnych i burzliwych losach w skondensowanej zwięzłości.    Naprzeciwko ołtarza znajduje się wejście do kaplicy od strony klasztoru. Prowadzi nas do zakrystii nad którą znajduje się zakratowana loża z której  zakonnica Juliane, niegdyś Nina Sontag, mogła obserwować pochówek swojej siostry w krypcie. Pogrzeb odbył się 4 maja 1855 roku, po tym jak przyjaciołom hrabiego Rossiego w Meksyku udało się w końcu przemycić trumnę z ciałem hrabiny na pokład statku. Z dziwnym uczuciem patrzy się na to samotne miejsce spoczynku tej wielkiej artystki, która od najwcześniejszej młodości wiodła życie obfite w wydarzenia, przemierzała miasta i kraje, a w końcu umarła za morzem, w dalekim, obcym kraju. O tym, jakie upodobanie do klasztoru Marienthal miała sama Henriette Sontag, najlepiej świadczą wizyty, jakie składała tam w różnych okresach swojego życia. Tak często, jak tylko mogła, wyrywała się z wielkiego świata, z życia, które zawsze stawiało przed nią wiele wyzwań, aby pobyć w tej cichej, samotnej dolinie.  Tam nie była ani żoną ambasadora, ani słynną artystką, lecz tylko siostrą zakonnicy. Przed podróżą do Ameryki w 1852 roku hrabina Rossi była w Marienthal po raz ostatni. Tam zakonnice po raz ostatni usłyszały piękny śpiew obu sióstr.
  Nazajutrz po śmierci hrabiny Rossi we wszystkich gazetach w Meksyku ukazały nekrologi, w których w kilku słowach starano się opisać smutek, jaki powszechnie odczuwano po stracie słynnej artystki. Organizacją pogrzebu zajęła się niemiecka Liedertafel w Meksyku. Kondukt otwierał powóz pogrzebowy zaprzężony w cztery konie. Za nią podążali  członkowie niemieckiego Liedertafel, którzy nieśli trumnę udekorowaną kwiatami. Żałobną wstęgę wychodzącą z trumny trzymali czterej artyści opery. W niezliczonym pochodzie podążali inni żałobnicy, cały personel opery, wszyscy członkowie niemieckiego klubu, wielu dystyngowanych cudzoziemców i Meksykanie. Procesję zamykało kilkaset powozów. W kościele San Fernando trumnę przyjęło obecne duchowieństwo i orkiestra operowa. Po odprawieniu nabożeństwa pogrzebowego niemiecki Liedertafel zagrał pieśń"O Sanctissima"i przy tych dźwiękach ciało zostało pochowane w kaplicy, gdzie miało pozostać do czasu znalezienia statku, który mógł przetransportować trumnę do Europy. Dziwnym kontrastem z tym wspaniałym pogrzebem w Ameryce jest mała ceremonia, która odbyła się na ziemi niemieckiej w klasztorze Marienthal.
W pogodny, słoneczny majowy poranek trumna, ozdobiona krzyżem i wieńcem laurowym, została przeniesiona przez cichy, samotny dziedziniec klasztorny do kaplicy i opuszczona do ciemnej krypty! Zamiast tych tysięcy obcych, zamiast całego luksusu i przepychu, zamiast całego meksykańskiego duchowieństwa we wspaniałym kościele San Fernando, małej ponurej kaplicy odległego klasztoru, przy zniszczonym przez powodzie ołtarzu duchowny odprawiający nabożeństwo pogrzebowe, ale w ciemnościach modli się matka, mąż, dzieci i bracia zmarłej, a ponad tym małym światem niewypowiedzianej niedoli i bólu, za zakratowanymi oknami loży na wysokości kaplicy jedyna siostra w welonie zakonnicy! 
Który pogrzeb był bardziej wzruszający? Artystka została pochowana w Meksyku – żona, córka, matka, siostra w Marienthal. 







                 Była jedną z najsłynniejszych śpiewaczek pierwszej połowy XIX wieku. Występowała na wszystkich najważniejszych scenach ówczesnej Europy, od Petersburga po Stany Zjednoczone.  Zadebiutowała w wieku 6 lat. W 1823 roku zaśpiewała w Lipsku w Wolnym strzelcu Carla Marii von Webera, a w grudniu tego samego roku stworzyła tytułową rolę w jego Euryanthe. Jej sukces był natychmiastowy. 7 maja 1824 roku została zaproszona jako solistka sopranowa w prawykonaniach IX Symfonii Beethovena i Missa Solemnis; Miała wtedy zaledwie 18 lat. W 1825 roku została zaangażowana do teatru Königstädter w Berlinie, a w 1826 do paryskiej Comédie-Italienne, gdzie zadebiutowała w roli Rozyny w operze Cyrulik sewilski Gioachino Rossiniego.W następnych latach odnosiła również ogromne sukcesy sceniczne w Anglii i Niemczech. Kiedy odwiedziła Weimar, Goethe napisał poświęcony jej wiersz (Neue Siren).Wystąpiła także w Warszawie, gdzie zyskała sobie wielki podziw i ogromny entuzjazm młodego Fryderyka Chopina.  Około 1829 roku wyszła potajemnie za mąż za hrabiego Carlo Rossiego, po czym opuściła scenę. Latem 1830 r. na zaproszenie króla Friedricha Wilhelma III koncertowała na zamkuKarpniki. W 1849 roku została zachęcona przez impresario do występu w Covent Garden Theatre. Okazało się, że w pełni zachowała swoje możliwości wokalne. W 1852 r. odbyła ostatnie tournée po Ameryce. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi będzie, jak zostawisz ślad ...